wtorek, 11 marca 2014

Rozdział: 1.

Niemcy, Berlin
Godzina 16:15.

Młoda, kociooka kobieta weszła do dużego gmachu, gdzie było mnóstwo biur. Ruszyła długim korytarzem do pokoju, gdzie czekał na nią mężczyzna ubrany w biały garnitur. Włosy miał czarne, dredy. Na twarzy miał kilku dniowy zarost. Kobieta miała na sobie czarne rurki, a na górnej partii ciała zwykłą, ale cholernie podkreślającą jej szczupły brzuch bluzkę.
Klaudia, tak? – Mężczyzna wyciągnął dłoń, ale kobieta nie uścisnęła jej, lecz spojrzała na nią pogardliwie.
Tsaa… – Mruknęła oschle, poprawiając swoje brązowe, proste włosy. Starszy od niej mężczyzna spojrzał na nią i westchnął.
Słuchaj słyszałem, że jesteś w tym, co robisz najlepsza… – Mruknął facet, na co kobieta prychnęła jedynie rozbawiona. Mężczyzna rzucił w jej kierunku teczką i przesunął dużą walizką po stole.
–           Oczywiście… – Powiedziała spokojnie. Złapała teczkę i przeliczyła gotówkę uśmiechając się przy tym do siebie. Na zdjęciu była… Emmm… Był? Mniejsza.
–           To Aiden Ka… – A więc… Mężczyzna.
–           Umiem czytać. – Przerwała mu z wrednym uśmieszkiem. Przejechała wzrokiem po Kartce przeglądając jego wszystkie dane. – Los Angeles? – Mruknęła do siebie. – Masz szczęście, że mam tam kumpla, bo musiałbyś płacić jeszcze za nocleg i żarcie… – Rzuciła to do niego, ze śmiechem. – Ale i tak nie omieszkam prosić o zapłacenie mi za bilety.
–           Ale… Masz kasę…
–           Jestem również policjantką. Chcesz trafić za kratki? – Skłamała, bez mrugnięcia okiem. Była bardzo wiarygodna w tym co robiła. Facet spiął się i przeszukał kieszenie, znajdując, w jednej z nich swojego smartfona. Zabukował dla mniej bilet. – Dziękuję… – Wyciągnęła dłoń siadając na biurku w bezczelny sposób. – Grzeczny chłopiec.
–           Hej… A na co Ci ta kasa? – Podając dziewczynie kasę, wskazał ruchem głowy na walizkę z pieniędzmi.
–           Hm, by kupić ubrania, wyżywienie no i… na broń.
***
Trzy dni później.
Stany zjednoczone, Stan Kalifornia,
Los Angeles,
godzina: 08:38 PM. – Wieczór.
            Kobieta oblizała czerwone usta. Rozsiadła się przed fortepianem, zaczynając przepięknie grać znany wszystkim utwór Do Elizy, Beethovena. Na jej ustach był wyraźny uśmiech zadowolenia. W pewnym momencie przestała grać, kierując swoje spojrzenie w stronę wejścia do lokalu, w którym była. To musi być on, pomyślała! Uśmiechnęła się lekko i znów zaczęła grę. Ta melodia wychodziła jej doskonale! Po jakimś czasie skończyła. Westchnęła cicho, a następnie wstała od pianina, kierując swoje kroki do baru. Tak siedział tam i obserwował ją. Widziała to. Czuła to! Czarna bokserka, którą miała na sobie idealnie podkreślała jej zgrabną sylwetkę, a krótka miniówka doskonale eksponowała jej długie niego. Do tego miała niewysokie szpilki. Mężczyzna był wysokim blondynem, o piwnych oczach. Usiadła nie daleko obserwując go, seksownie przygryzła wargę. Zamówiła drinka, a gdy został jej doniesiony, upiła łyka i ruszyła w jego kierunku. Wystarczył jeden nieskoordynowany ruch, aby wylać napój na koszulę.
–           J… Ja… Przepraszam. To moja wina i… – Zaczęła.
–           Jak łazisz idiotko! – Krzyknął wściekły mężczyzna. Pół lokalu się na niego obejrzało, zarumieniona kobieta zrobiła wielkie, kocie oczy i rozpłakała się udawanie.
–           Ja… – Odwróciła się na pięcie, a po sekundzie uciekła przed budynek. Aiden pobiegł za nią. Gdyby tylko wiedział, jaki błąd właśnie popełnia.
            Kobieta oparła się o mur z uśmieszkiem i zadowolona. Czekała aż ten kretyn wybiegnie za nią. Faceci… Tsaaa… to takie proste stworzenia, pomyślała. Słysząc otwierające się drzwi lokalu znów udała płacz. Mężczyzna zaczął przepraszać, stwierdził również, że miał ciężki dzień w pracy, i że nie powinien się wyżywać na biednej dziewczynie.
–           Uhm… A–Ale t–to moja w–wina. – Szepnęła.
–           Aaaj tam… Daj spokój. – Mruknął uśmiechając się lekko, po czym złapał ją pod ramię, niczym kumpla, którego nie widział sto lat i zaciągnął na drinka.
***
Los Angeles,
godzina: 01:38 AM. Noc.
            Od zaproszenia jej tutaj minęło kilka godzin. Wypiła już kilka droższych drinków i uśmiechała się. Wiedziała już, że jest bogaty, lubi słodycze, ale najbardziej kocha francuskie naleśniki z syropem klonowym i truskawkami. Ona zaś zdradziła mu, że ma dwadzieścia sześć lat i jest z pochodzenia Polką. Dużą część życia spędziła na wsi, aż jej ojczym nie nauczył ją strzelać z broni palnej i została „policjanta”. Kłamała z tym ostatnim. Zaobserwowała jeszcze u niego, że jest nieziemsko przystojny.
–           Co taka ładna kobieta robi o tej porze i to sama? – Zagadnął już nieco wcięty.
–           Przyszłam troszkę pograć na pianinie.
–           Długo tu jesteś śliczna? – Kolejne pytanie i kolejna odpowiedź:
–           Hmm… Dwa dni. Dzisiaj jest trzeci, a w sumie to… – Spojrzała leniwie na zegarek w telefonie. Była już druga. – to… czwarty.
–           Aha… Właściwie, jestem Aiden, a ty?
Czuła lekkie znużenie całą sytuacją, więc odpowiedziała na jego pytanie z łagodnym, a zarazem seksownym uśmiechem.
–           Klaudia… – Aiden musnął jej dłoń i się uśmiechnął lekko. A ona? Zaczerwieniła się, tylko nie wiedziała czy to od ilości alkoholu czy od tych słów. Wolała stawiać na pierwsze!
–           Witaj w Los Angeles. – Powiedział szarmancko i przyciągnął ją bliżej siebie. Kobieta westchnęła, a on zagryzł wargę. Seksowny, pomyślała, a on zbliżył usta do jej i ucha, po czym szepnął cicho: Może chodźmy do mnie? Ten szept sprawił, że drgnęła. Nigdy nie doznała takiego, dziwnego uczucia. Jego słowa uświadomiły jej, czego oczekuje od niej ofiara. Sama nie wiedziała, czemu skinęła głową i ruszyła za nim… Ale obaj wiedzieli dwie sprawy. Pierwsza podobają się sobie, druga nie wiedzą czy to ich pierwsza i ostatnia noc…
***
Los Angeles,
godzina: 10:00 PM. Wieczór.
Gdy wpadli do Aidena, pierwszą rzeczą, jaką zaczęli robić to rozbieranie się wzajemnie. Mężczyzna zaczął zachłannie całować usta wybranki na tę noc. Kobieta rozpięła mu spodnie i zsunęła je. Aiden wsunął jej swoją chłodną dłoń pod materiał czarnej, bardzo obcisłej bokserki. Pchnął ją na ścianę i pocałował jej usta. Lekko się wzdrygnęła, gdy poczuła jak jedna jego dłoń zahacza o jej stanik. Miała średniej wielkości piersi, zaczerwieniła się. Aiden spojrzał dziewczynie głęboko w oczy. W jej oczach nie było widać nic. Żadnych emocji.
Hej, coś się stało? – Szepnął cicho.
Nie nic, ale… – Zarumieniła się lekko. –  Nigdy tego nie robiłam… – Szepnęła cichutko, zgodnie z prawdą.
Spokojnie, nie będzie bolało.. – Powiedział cicho. Pocałował ją namiętnie i wsunął jej palce pod spódniczkę. Kobieta drgnęła. Aiden wsunął kolano między jej uda, żeby mu nie zjechała na podłogę. Jej dłonie zacisnęły się w pięści. – Wolisz na łóżku czy przy ścianie? – Szepnął jej do ucha.
Na łóżku… – Jęknęła cicho. Chłopak westchnął i wysunął dłoń z jej majtek, a później wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka. Weszli do pokoju znów się całując. Położył ją na łóżku. Rozebrała mu koszulę. Został w samych bokserkach. Kobieta zaś w koszulce i spódniczce. Jej buty gdzieś leżały, na ziemi, przy schodach do dużego mieszkania mężczyzny. Kobieta jęknęła i ukryła twarz w dłoniach. Aiden wsunął delikatnie w jej kości paliczkowe i splótł je. Czułe pocałował jej dłoń. Zdjął bokserkę, a później pocałował ją czule i zaczął masować jej średniej wielkości piersi. Matko… To takie przyjemne, przemknęło przez jej myśli. Mężczyzna całował jej szyję. Po chwili przestał ją masować, a ona spojrzała na niego  zaskoczona.
Aiden sięgnął do szuflady i wziął do rąk skórzane, różowe kajdanki z futerkiem w środku. Uśmiechnął się lekko i pogłaskał jej dłonie, a potem spiął je. Rozpiął jej stanik. Musnął czule usta i wziął jedną z piersi do buzi, drugą masował. Kobieta wiła się pod nim z przyjemności. W pewnym momencie otarła się o niego, a Aiden jęknął cicho. Ponowiła ruch, a Aiden znowu jęknął.
Słonko… – Sapnął cicho.
Klaudia… – Przerwała mu.
Dobrze, Klaudia… – Kobieta uśmiechnęła się czule. – Nie rób tak, bo nici z fajnej zabawy… – Szepnął jej do uszka.
Zamruczała i zgodziła się z nim. Aiden rozchylił jej nogi ręką i zajął się jej miejscem intymnym. Zdjął spódniczkę i w ten sposób została tylko w majtkach. Jej blada twarz, przypominała teraz twarz dorodnego i świeżo zerwanego pomidorka. Szarpnęła dłońmi i jęknęła głośno, gdy Aiden przejechał palcami po jej majtkach, a widząc, że jej się to podoba poruszył ręką.
Jesteś piękna… – Szepnął Aiden, całując jej usta. Przyspieszył palca. Poczuł, że robi się mokra, o czym ją po informował, między pocałunkami. Żaden facet nie posunął się u niej tak daleko. Najczęściej kończyli w rowie z przestrzelonymi głowami, albo z zawieszeni na linie. Sapnęła głośno.
Aiden dotykał ją w taki sposób, o których nie śniła w najmilszych snach. Nawet nie poczuła kiedy Aiden wsunął w nią pierwszy palec. Jęknęła cicho. Pocałował jej usta znowu i znowu i wsuwając do jej ust język. Gdy znów jęknęła Aiden zaprzestał ją całować i zaczął się jej przypatrywać pełen uwagi. Miała zamglone spojrzenie. W kącikach oczu czaiły się  jej łezki. Aiden zlizał jej je i czule poruszając palcami w jej wnętrzu, zaczął schodzić pocałunkami coraz niżej i niżej – zaczynając od po lekkiego muśnięcia jej ust, poprzez zrobienia jej kilku malinek miejscach takich jak szyja, biust czy nawet okolice brzuchach i nieco niżej – aż dotarł do jej dziurki. Rozchylił jej nogi szerzej. Kobieta od rzuciła głowę w tył, ale jeszcze nie doszła.  Oj nie.. Aiden miał inne plany. Wysunął język z kuleczką na środku języka, – metalowy kolczyk, który mama pozwoliła mu zrobić na czternaste urodziny – i wsunął go w jej gorącą dziurkę. Klaudia myślała, że oszaleje z rozkoszy. Aiden pomagał sobie palcem, doprowadzając ją na granice szaleństwa wymieszaną z tą jebaną przyjemnością.
Ahhh… – Boże… On ją torturował. Lizał ją tam, jakby lizał w środku wafelka po lodzie. Krzyczała i wiła się pod nim. Aiden sięgnął ponownie do szafki nocnej i wyciągnął z niej dwie rzeczy, których ona niestety nie mogła dostrzec, ponieważ miała tak zamglone spojrzenie. Po czuła coś przy swoim odbycie i pisnęła głośno, gdy Aiden wsunął w nią palec, a później co odrobinę większego. Nie był to penis, ponieważ Aiden cały czas leżał przednią jeszcze w bokserkach. Starała się skupić, ale dreszcze przyjemności jakie ją przebiegały były cudowne. To coś w jej tyłeczku się nie, co powiększyło. – Co to? – Szepnęła niewinnie, a sekundę później z jej ust dobył się słodki dla uszu Aidena jęk. Tak Aiden wsunął w  nią owe coś jeszcze głębiej.
Zgadnij… – Znów wsunął w jej odbyt coś i powrócił maltretowania jej cipki.
Kurwa… Gadaj… – Jęknęła nakręcona do granic wytrzymałości.
Aiden włączył owe coś, przez co kobieta krzyknęła głośno. Aiden wysunął z niej język i palec po czym gryząc jej dolną wargę, z ściągnął  siebie  bokserki, po czym podniecony również  do granic możliwości, rozerwał małą paczuszkę z prezerwatywą. W następnej chwili założył ją na penisa.  Rozpiął jej łańcuszek od  różowych kajdanek, w taki sposób, żeby rama łóżka nie przeszkadzała ani jej, ani jemu. Matko… Gdy zaczynała ogarniać,  co się mniej więcej wyprawia z jej ciałem mężczyzna zarzucił sobie jej dłonie na kark i wszedł w nią. Najpierw końcówką, później do połowy. Uspokoił oddech i wszedł w nią cały. Znów krzyknęła, prawie natychmiast dochodząc.
Byli rozpaleni. Gdyby ktoś teraz sprawdził ich temperaturę wyniosła pewnie ze 65 stopni. Aiden podpierając jedną ręką pościel poruszał się w niej nierówno miernie. Raz szybko raz wolno, znowu doprowadzając ją na granicę rozkoszy.
Matko Boska, jeżeli istniejesz to pozwól mi dojść…
Błagam Cię pozwól mi dojść… Nie torturuj mnie już!! – Krzyknęła, ponieważ Aiden już też dochodził. Kobieta złapała go nogami w pasie i całując jego usta osiągnęła tak cudowny orgazm myślała, że umiera z rozkoszy, a zarazem, że jest w niebie. Przed oczami stanęła jej seria wszystkiego i niczego. Czuła się tak dobrze. Szkoda, że trwało to tak krótko. Ahh… Ale wreszcie przestała być dziewicą.  Aiden opadł obok niej i przygarnął  i rozpiął jej kajdanki, ostatkami sił i objął ją delikatnie w pasie, jakby była czymś kruchym.
Tylko nie wiedziała jeszcze w tedy, że jej świat przewróci się o 360 stopni.
…******…

Łączna liczba wyświetleń